niedziela, 29 marca 2009


Myślałam sobie wczoraj.. Tak po babsku wiecie... Czy są jakieś uniwersalne cechy któych każda kobieta szuka w mężczyźnie ? czy jest coś na co musowo należy zwrócić uwagę.. coś co jednoznacznie eliminuje, lub coś co jest takim przeważającym punktem dodatnim...

Nie wiem czy wiecie osomicho... Kobiet tu trochę zagląda. Może wyrośnie z tego jakaś mądrość...


a w ramach przemyśleń zdjęcie:) Domyślam się że wiecie skąd...

...

...oto jest słowo
potem i przed
zawsze jest dobre
i zawsze jest złe...

Nie cierpię momentu, w którym nie wiem co powiedzieć. Kiedy wiem, że każde moje słowo może być nie takie jakbym chciała żeby było.
Jeszcze bardziej nie cierpię sytuacji, kiedy zamiat porozmawiać, muszę te słowa napisać i wysłać w jakimś durnym mailu, który obecne stanowi substytut wszelkich uczuć i związków. Wtedy jeszcze bardziej nie wiem co mam napisać.
A najbardziej wkurwiająca jest niemoc. Bo ileż więcej można powiedzieć jednym gestem ręki, jednym spojrzeniem i zwyczajnym przytuleniem. Mówimy wszystko bez tych cholernych, (nie)raniących słów.
Czasami mam dość naszych czasów. Dość internetu, komórek, bzdurek, wielkiego świata i braku granic (taaa globalna wioska, McLuhan i inne bzdety). Tęsknie za chwilami, kiedy chcąc z kimś pobyć po prostu się to robiło. Było minęło...

Idę więc pisać durnego maila, bo co innego mi zostało...

sobota, 28 marca 2009

Miało być o koncercie ale jak zwykle nie wyszło...

Dziewczyny od 3 dni regularnie przypominają mi że mam coś wreszcie napisać. Szczotka zleciła mi dokończyć o koncercie. Nie mam możliwości edycji i dodania tego co mam do powiedzenia do postu Szczotki więc napiszę o siebie.
Na początek moja Ich piosenka. Na dobre i złe, na słońce i deszcz, na miłość i jej brak..

"Zapyta Bóg
w swym niebie
co dałem mu
od siebie
wierzyłem i
kochałem
i byłem tym kim chciał bym był
i żyłem jak chciał bym żył
i byłem kim miałem być "

I kto to mówi - zaśmiejecie się :D Bo to ponoć ja popadam w najczęstsze wątpliwości religijne i szukam sensu w reinkarnacji i słuchaniu mądrości Olego. Jednakże w całej swej prostocie traktuję Boga jak istotę bez początku i końca i operuje katolicką świadomością, że ktoś nas kiedyś rozliczy z tego co nabroiliśmy [(ZOBACZYCIE :D:D TAM I TAK NIC NIE MA!)]
W każdym bądź co bądź razie dobrze jest robić wszystko tak żeby nie żałować że się coś zrobiło albo czegoś nie zrobiło. I nikt nas nie musi rozliczać. Sami się non stop rozliczamy...

"odpowiem mu
od siebie
że spłacę dług
tym lepiej
tym bardziej bo
wiedziałem
co znaczy że nadziei brakowało mi
i kilku chwil
kilku dobrych chwil
może powie
to niepotrzebne słowa

trudno nie wierzyć w nic "

Jak wyżej. Wierzycie w coś?


"zapyta Bóg
w swym niebie
jak spłacę dług
ja nie wiem
wierzyłem i
kochałem
i byłem tym kim chciał bym był

trudno nie wierzyć w nic"

Chciałabym żyć tak żeby nie musieć nic spłacać. ( odkąd posiadam kartę kredytową to wydaje mi się nie możliwe...) Wiem że nie da się żyć tak aby wszystko co robimy miało bezinteresowny wydźwięk( a może to mój skalany materializmem umysł nie przyjmuje tego już do wiadomości??)
Jedno w każdym razie mogę Wam obiecać. Zawsze będę sobą. (Nawet po wódce która jest wstrętna i nie wiem po co ją piję)


A gdyby dla coponiektórych ten blog był jedynym źródłem informacji na mój temat to w ramach sprostowania. Nie żyję z głową w chmurach- raczej dosyć twardo stąpam po ziemi. Nie jestem fuul in loooovee lecz zwyczajnie (tudzież nadzwyczajnie) Kocham i czuję się Kochana. ( Dla nieuświadomionych to taki etap w życiu któego zdecydowana większość prędzej czy później dostępuje . Dla niedowiarków i spychaczy czegoś w błogą podświadomość krótkie aczkolwiek treściwe zdanie : (wyłowione z głębin przekazanych przez kolejną polską superprodukcję "Kochaj i Tańcz" - w roli głównej z wyjatkowo apetycznym Mateuszem D.) :

"Czasem trzeba poczekać żeby się doczekać"

Czego zresztą i Wam i sobie z całego serca życzę

Miśka

piątek, 27 marca 2009

Raz Dwa Trzy

pstryk..

niewyraźne i nieostre, ale z jakim poświęceniem zrobione, ja dodaje zdjęcie, wy doróbcie notkę ;)

przeprosiny

Wiem, że obiecałam wszystkim epickiego posta o Robercie, ale sory, dziś go nie będzie.
Przepraszam wszystkie rozczarowane ( Posypka, Karola wybaczcie) ale po prostu nie dam rady.
Za to robie dziś żurek. Jeśli ktoś jest nim zainteresowany zapraszam w niedziele.
Tymczasem uciekam się pakować. Dziś wszystkie trzy zamierzamy wzdychać (no może bez przesady) do Adama Nowaka i całego cudnego zespołu Raz Dwa Trzy. It made my day ;)

A jutro jadę do Wro, musiałam się zwierzyć.

czwartek, 26 marca 2009

co do odjechanych pasji

no mamy ich parę ostatnio
wszystko zaczęło się w moim przypadku od "Nocy w Rodanthe", potem był "Obywatel Milk", a potem totalnie wpadłam. Palce w tym również maczała Posypka, której oficjalnie dziękuję. Potem byli "Flyboys", "Pinnaple Express" i "Annapolis". Ostatnio obejrzałam "Camille".
Parę filmów z jego udziałem mam jeszcze w zanadrzu
taaaak... James Franco- powód tego zamieszania
baaaardzo przystojny pan, fajny aktor
generalnie sprawca mojej monotematyczności, która powoli chyba zaczyna być męcząca nie tylko dla mnie
ale każdy ma swoje małe zboczenia i fanaberie
teraz Wam to troszkę unaocznię ;)


















taaaak... wiem, prawie jak 15-nasto latka :D
ale co tam, nikt nie twierdził że jestem dojrzała ;)

BECAUSE WE ARE SO FUCKING AMAZING

Ja zawsze mam problem z początkiem. Zwłaszcza w takich momentach, kiedy coś prawie umarło i trzeba to reanimować. Nie nie nie. Informuję, że nie my umarłyśmy a nasz blog.
My mamy się świetnie. Nasza przyjaźń również. Po prostu jesteśmy (tu powinien paść niecenzuralny epitet, który pokazałby ogrom tego zjawiska) niesystematyczne i tak to już z nami jest. Powinno teraz nastąpić obiecanie poprawy ale nic nie obiecuje, bo znam nas za dobrze :D
Ale wiosna idzie (ha ha ha) niedźwiedzie budzą się z zimowego snu, więc tak pomyślałyśmy ze Szczotką, że może i tego trupa warto ruszyć. Bo w sumie fajny jest. I nie śmierdzi jeszcze.
Co u nas? Ech świat stanął na głowie. I to dosłownie
Ewa pisze pracę magisterską. Tak, ta sama Szczotka, która zawsze robi wszystko na ostatnią chwilę ma już 5 stron (tylko dlatego, że interlinia ma1,5 :P).
Misiura jest very full in love i żyje głową w chmurach (jak cofniecie się o dwa posty wstecz zobaczycie zdjęcie Niespodziewanego Gościa, który pojawił się na naszej majówce). Tak tak, już nie jest gościem, tym bardziej nie jest niespodziewany. Tobiasz chcąc nie chcąc stał się kolejnym mężczyzną w naszym życiu:P No zwłaszcza w życiu Niedźwiedzia, ale my przecież jak rodzina jesteśmy :P
A ja ani nie piszę pracy magisterskiej (choć moja promotor uważa, że jest inaczej:P), ani nie jestem szczęśliwie zakochana. Ale czekam na wiosnę, w każdym tego słowa znaczeniu ;)

Pozdrawiam Was moje robaczki
jedyny niepowtarzalny AsiurSzczotka dodaje:
Chciałam powiedzieć, że przez ten czas jak nas nie było zmieniło się troszkę(nie wliczając w to stanów naszych emocjonalnych). Tak więc:
- mamy parę nowych pasji- część życiowych, część totalnie odjechanych
- parę nowych przyjaźni
- parę nowych strategii radzenia sobie z życiem
- wiemy jak się zachowujemy pod wpływem i bez wpływu

nie powiem, że zmądrzałyśmy, bo to chyba niemożliwe ;)
ale ciągle jesteśmy so fucking amazing ;)