czwartek, 28 lutego 2008

Galaretka

Teoretycznie miałyśmy oglądać jakiś film, ale skończyło się na wcięciu galaretki, obejrzeniu nowych koralikowych arcydzieł Mamy Szczotki;) i pomarudzeniu na brak w polu osobników płci odmiennej;p Zresztą sami zobaczcie

wtorek, 26 lutego 2008

MARUDZENIE

Wiecie co, skoro blog jest wspólny i można się chwalić to można też marudzić.
Miałam dziś koszmarnie długi dzień na uczelni, który zaczął się o 8 a skończył o 19.
W dodatku łapie mnie choróbsko, muszę jeszcze przeczytać dziś stertę tekstów a jutro wstać skoro świt. Buuuuuu

NIECH MNIE KTOŚ PRZYTULI :(

tym razem bez zdjęcia. Nie mam zdjęcia siebie marudzącej, ani smutnej, ani zmęczonej.. no ewentualnie mam jak śpię ale to trochę nie w temacie :(
mi musicie uwierzyć na słowo i to dwa razy
1, to na 100% Asik
2, na bank marudzi;p
szczotka:D

niedziela, 24 lutego 2008

Kwalifikowany Niedźwiedź w Szczecinie






Blog co prawda wspólny nasz. Ale pochwalić się muszę :) Bo to w końcu moja pasja :)

No i co tu dużo mówić. KLASA!! Bawiłam się pierwszorzędnie. Nauczyłam się trochę nowego, mnóstwo usystematyzowałam, spróbowałam jak smakuje szczeciński Bosmanek ( dobre piwo:) no i poznałam wielu świetnych ludzi. Opowiadać mogłabym i opowiadać. Co też pewnie uczynię przy najbliższym spotkaniu, Zresztą znacie mnie na tyle żeby domyślać sie że zawsze narobię sobie bigosu...:]
Na zdjęciu jak widać Szymon- Dinozaur wśród mężczyzn. A wraz z Nim żółta deska z Logiem Nivea WOPR :) Ta to ma szczęście...












A tu Koconiek. Taaak wieeem- jest - przystojny ;)

wtorek, 19 lutego 2008

ważne miejsca 2





Misiata przywołała HOW jeśli chodzi o nasze ważne miejsca, ale ja mam miejsce którego szukać nie trzeba daleko.
Słowa klucze- murek, wieża ratownicza, łyżwy, zremb.. wiecie już o czym chcę pisać.
Jezioro Paprocańskie i okolice je otaczające od zawsze były obecne w naszym świecie, znamy jego każdy zakątek jak własną kieszeń i mi osobiście czasem trudno się nawet tam zgubić. Kiedyś, jak byliśmy młodsi próbowaliśmy się zgubić w lesie, ale nam ciągle nie wychodziło.
To tutaj działy się i dzieją rzeczy dla nas ważne. Ja uciekam tam często pomyśleć, zaszyć się i odpocząć od świata, albo popedałować na rowerku.
Latem można posiedzieć na murku czy wieży ratowniczej i po prostu pogapić się na wodę i Zameczek po drugiej stronie. W zimie nasze jeziorko potrafi zamienić się w bardzo ładne naturalne lodowisko.
Cudny teren spacerów i mi czasem trudno jest uwierzyć w to, że taka przestrzeń możne znajdować się w centrum Śląska.

sobota, 16 lutego 2008

pozdrowienia


serdeczne, ciepłe i Szczotkowe pozdrowienia z psycho- imprezy w Wiśle;)

grzeczne jesteśmy i posyłam cmokaski:D

piątek, 15 lutego 2008

Ważne miejsca




Trochę ich na pewno mamy. I podejrzewam że ciąg dalszy nastąpi. Ale ja uprzedzę Szczotkę- choć wiem że zła na mnie będzie ( podejrzewam że najsilniej z nas utożsamia się z tym miejscem) I napiszę coś od siebie. HOW- Harcerski Ośrodek Wodny w Wiśle Wielkiej. Miejsce o przewspaniałym domowym klimacie, najlepszej na świecie kuchni, jedynym i niepowtarzalnym tarasie i mnóstwu pokoi w których tyle się wydarzyło że niemożliwym wydaje się być opisanie tego.
O HOWie można by pisać latami a i tak nikt nigdy nie powie wszystkiego. HOW jest trochę jak Hogwart. Ma w mnóstwo tajemnic i wciąż pojawiają się jakieś nowe. Ja zawsze bałam się strychu :))) Wciąż myślę że wyskoczy na mnie jakaś kuna albo inny potwór. Nie mówiąc już o zamieszkujących tam roztoczach. W HOWie zawsze lubiłam to że jest tak podobny do mnie. Ma w sobie nieokreślony bałagan.. właściwie nie da się go posprzątać, a jednocześnie jest w nim przecudny spokój. To jedno z miejsc gdzie wspaniale się psychicznie odpoczywa.
HOW to także miejsce które łączy ludzi. W przedziwny sposób koegzystują tam różne przypadki nawet te skrajne:) Jedną z nich jest na pewno Alojz.I mam czasem wrażenie że On HOW z nas wszystkich zna najlepiej... własciwie kazdy jego zakamarek ma zaznaczony..:) A na to wszysto bardzo fotogeniczny z niego kocur. W końcu jest synem mojej Diablicy :)

Ostatnie zdjęcie dobrze mi się kojarzy..To cały klimat HOWU.. ten najgłębszy, najbardziej wyrazisty , który nosi w sobie od lat...I choć szczur ze mnie lądowy (prawie) a prowadzić potrafię jedynie motorówkę to przyznam się że dzięki HOWowi właśnie pokochałam żeglarstwo i wodniactwo. Teraz wasza kolej. Podejrzewam że macie coś na ten temat do powiedzenia...

czwartek, 14 lutego 2008

walentynkowy obiad


Są takie chwile w życiu człowieka, że zastanawia się po co ktoś wymyślił jakieś święto. Myśmy doszły dzisiaj do wniosku, że Walentynki wymyślił ktoś szczęśliwie zakochany, który chciał zrobić na złość tym samotnym.
W ramach buntu przeciwko wszystkiemu postanowiłyśmy spotkać się by w względnej ciszy i względnym spokoju zrobić i zjeść walentynkowy obiad z deserem;)
Na tyle zdolne jesteśmy że nie musiałyśmy długo czekać. Misiaka surówka prawie zniknęła zanim pojawił się Asiurowy kurczak w krakersach(niech żyje Nigella :)) Po tym zestawie już lekko umierałyśmy ale całkowity zgon nastąpił po owocowej sałatce Szczotki( no co! multiwitamina w czystym wydaniu;) )
Leżąc, umierając i oglądając Veronice Mars zagryzałyśmy to wszystko gorzką z karmelem;)
Właśnie czytając mi przez ramie Asiur stwierdziła
- Kto zagryzał to zagryzał
Ja- Ale ty też jadłaś
A- no może pół kostki
Ja- a co zrobiłaś z tym drugim pół?
A- wydalam z nieświadomości;)
Kocham Was moje Walentynki(ale Asikowej klawiatury nie znosze;p)

Proszę się odkolegować od mojej klawiatury !!!!!

A tak na marginesie to Szczotkę powinni aresztować za ilość sałatki którą zrobiła. MAMO!!!!!!!!!!!!!!!!!- to pisałam ja, Asiur

wtorek, 12 lutego 2008

a propos Pasji


A jesli już mówimy o pasjach to rzecz jasna powinno pojawić się tutaj kilka zdjęć w miejscu a raczej wielu miejscach które zdecydowanie nas łączą. Niestety nie mam żadnego wspólnego zdjęcia, ale to się kiedyś naprawi :) Podejrzewam że Wy macie wiec Ewcia doklei :]

Wiecie dobrze że chodzi o góry. Taak te spiętrzone marzenia, najszczersze jesienią, nie z orbisem, te gdzie jest wszystko co się kocha. Szczotka tylko odrobinę bardziej kocha widok horyzontu na pełnym morzu, a Asiur widok nieba kiedy zemdleje :]
Ale tak na serio myślę sobie, że trochę się ostatnio zaniedbałysmy i pora razem z pierwszym wiosennym słonkiem wdziać stuptupy schowac do plecaka dobrą milke i bułkę z kotletem i ruszyć na stary dobry szlak.Byle razem. I nie ważne że Asiur 12 razy odpłynie, a Szczotka będzie miała schizę, a ja znów się gdzieś zgubię ( taka juz moja niedźwiedzia natura). Herbata najlepiej smakuje w schronisku. A czekolada zyskuje na wartości do sześcianu :)

pasje

Na tyle jesteśmy różne, że przy wielu tych samych pasjach i bzikach mamy parę takich, które są prawie zupełnie oddzielne;)
Na dzisiaj zaplanowałam pokazanie szeroko rozumianej publiczności tego, co nas kręci a nie jest wspólne dla nas wszystkich trzech. Zaczynając od końca alfabetycznie:

Misiak- ratownik WOPR i ostatnimi czasy również "nurkopłetwiec"(wg czteroletniego bratanka;) Generalnie człowiek, który lubi się taplać w wodzie na różne sposoby a przy okazji uratować jakiegoś topielca od czasu do czasu;)


joAsik- człowiek jak już wspominałam zatańczony na amen ale do tego posiadła jeszcze pewnego "serbskiego" bzika co się objawia namiętnym słuchaniem Balkaniki i innego serbskiego dicho;)( z całym szacunkiem;p). Tu Asik w Serbii;)








Ewcik- mój mały bzik jest w założeniu odwrotny do bzika Misiatej- ona się moczy, ja próbuję do tego nie dopuścić używając nader wybrednych metod włączając w to napęd naturalny w postaci wiatru dmuchającego w żagle;p Mam jeszcze bzika w postaci mojej małej Ewci, ale jak się dorobimy wspólnego zdjęcia to zamieszczę;)

Żeby dziury takiej nie było to dodam jeszcze jedno zdjęcie- ostatnie które mam z serii wspólne. Pamiętacie kiedy i gdzie było zrobione?;)

niedziela, 10 lutego 2008

baby, ach te baby

Żeby nie było, że nic nie piszę :]
Właściwie wszystko o tych dwóch zwariowanych kobietach zostało już powiedziane.
Mogę tylko powiedzieć, że Ewci niesamowicie zazdroszczę dystansu i podejścia do życia
(a zwłaszcza podejścia do sesji!) a Dźwiedziowi umiejętności prowokacji, której ja chyba nigdy nie posiądę.
Ale cóż, life is brutal :D
Powiem teraz parę zdań na temat ukochany przez naszą trójkę (i nie tylko :D). Jest to jeden
z tematów, który zaprząta kobietom głowę przez ogromną ilość czasu.
I nie są to mężczyźni (choć oni zdecydowanie są tematem numer jeden).
Tematem tym jest kuchnia. Jak powszechnie wiadomo, kobieta musi umieć gotować. A jak jeszcze w dodatku to lubi to w ogóle jest rewelacyjnie.
U nas jakoś tak się zrobiło, że Ewa została specjalistą od pieczenia, zwłaszcza tego co czekoladowe i z dodatkiem cynamonu. Miśka jest eksperymentatorem i przygotowywaczem (ha, jakie ładne słowo :P ) dań bardziej konkretnych ( Misiu sałatka z imprezy na cześć Twojej mgr jest jedyna i niepowtarzalna).
Moja rola, nie wiem dlaczego, sprowadzona jest głównie do bycia konsumentem tych specjałów (choć sama całkiem dobrze gotuję, wszyscy chwalą, ofiar śmiertelnych brak :D)
I nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała, że przy tych babach nie da się odchudzać!! Bo co robi Ewa, kiedy powiesz jej, że ma zrobić jakąś sałatkę? Piecze mufinki. I to takie, że można odpłynąć jedząc je.





W każdym razie przejdę do sedna sprawy. Jako, że ja głównie jem a one przygotowują, postanowiłam podzielić się z Wami, kochane moje przepisem na zapiekankę, który odkryłam wczoraj. Wypróbowane, mi smakowało, tacie też. Może zrobicie na raz następny :P






Co jest need?

Bakłażany (ja robiłam z 1 ale wyszło tak na dwie osoby)
pieczarki
pomidory
mozzarella
pomidory z puszki (dla leniwych wystarczy gotowy sos pomidorowy)
cebula
czosnek
szczypiorek
oliwa
jajko, mąka, bułka tarta
zioła prowansalskie, sól, pieprz, bazylia

Nie będe pisała, że warzywa myjemy, smażymy na oliwie itp bo Wy jako doświadczone kucharki o tym na pewno wiecie:P

No więc bakłażana kroimy na plastry o grubości ok 1 cm. i obficie solimy (ma puścić sok, żeby gorzkie nie było) i odstawiamy na 15 min.
W tym czasie przesmażamy pokrojone w kostkę pieczarki, można z cebulką można bez, zależy od Waszej inwencji twórczej i przyprawiamy tak jak lubimy.
Po 15 minutach bakłażany dokładnie płuczemy z soku i z soli, i odsączamy w ręczniczek papierowy. Jak są suche to robimy panierkę: obtaczamy plastry w jajku z ziołami prowansalskimi i w bułce tartej i smażymy na złoto.
w tym czasie kroimy sobie szczypiorek, pomidory i cebulkę. Jak nie jesteśmy bardzo leniwe i chcemy zrobić same sos smażymy cebulkę i jakieś 3 ząbki czosnku na oliwie (ten czosnek dajemy w całości, tylko nacinamy ząbki) jak się zarumieni wrzucamy pomidory z puszki. potem doprawiamy, solą pieprzem i bazylią. cała filozofia.
Potem w naczyniu żaroodpornym układamy warstwę bakłażanów, na to kładziemy pieczarki, na to pokrojone pomidory, posypujemy szczypiorkiem, kładziemy na to plastry mozzarelli, potem polewamy sosem przykrywamy znowu plastrami bakłażanów (musi ich być parzyście, żeby każdy miał kapelusik :P) i posypujemy czy to znowu mozzarella czy parmezanem, czy też zwykłym startym żółtym serem. Wsadzamy do piekarnika nagrzanego tak na 180 st i pieczemy dosłownie 5 -10 min, zeby ser sie stopił i żeby wszystko było ciepłe, życzę smacznego :)

PS: Myślę, że fajnie by to też smakowała np z mięsem mielonym, w ogóle można kombinować więc do dzieła :D

PS2 : wklejam ukochane fotki moich głodomorów, stare obie, obie z jakichs 18 tych urodzin ;)

Asik


mam takie małe wrażenie, że jestem najczęściej udzielającym się pisaczem tego bloga, ale to sie wytnie;p
Nastała pora na obrobienie pupy Asikowi;p Powiem że czasem bywa zołzą, zwłaszcza w pierwszy dzień awarii podwozia i w czasie sesji, ale jak wiadomo sesja nie trwa wiecznie, więc poza sesją Asik jest bardzo, całkiem znośny ;p Żartuję. Poza sesją Asik jest kochanym Asikiem.
Jak napisała w swoim profilu tańczy jak jest zła i jak jest szczęśliwa. Wynika z tego logiczny wniosek że Asik tańczy zawsze( ja dodam że zawsze i wszędzie). Czasem nawet mam wrażenie, że nie chodzi tylko tnie powietrze tanecznym krokiem.
Drugą cechą właściwą Asikowi jest to, że czasem mam wrażenie że mamy dokładnie takie same doświadczenia w pewnych kwestiach. Przeżyłam z Asikiem parę ulew spowodowanych warunkami atmosferycznymi, parę łzowych ulew, całą masę dni słonecznych i nijakich. Obalałyśmy razem duże Frugo i wciełyśmy nieskończoną ilość drożdżówek w drodze z i na uczelnię(w tym miejscu przypomnę Ci pewną specyficzną drożdżówkę z truskawkami;) ). Naszą znajomość można przełożyć na tony kser i litry tarczyna multiwitamina.
Uwielbiam ją za tekst
A:Szczotka będziemy płakać?
Ja: nooo....
A: to płaczemy..
to płaczemy, oby nie za często;) ;*

to znalazłam w wersjach roboczych- made by NIEdźwiedź
Oto Asiur.
Kobieta u której równoważy się ilość kompleksów oraz urok osobisty. Gdyby potrafiła wykorzystać urok i odsunąć niepotrzebne kompleksy w kąt faceci padali by jej do stóp. Ale wychodzę z założenia że młoda jeszcze jest więc do tego sama dojdzie:)
O Asiku pisać bym mogła elaboraty. Ma swoje wady i zalety. Zacznę od zalet coby podbudować jej kobiece ego.
Asiur- kobieta z wyjątkowo dobrym gustem i smakiem. Zawsze zazdrościłam Ci tego że potrafisz się dobrze ubrać , dobrać, itd itp. Czasem nie mogę się na Ciebie napatrzeć:)
No i jesteś wyjątkowo mądrą kobietą. Całkiem możliwe że mężczyźni boją się Ciebie i wpadają w kompleksy z tego powodu. Ale nie przejmuj się. Tutaj wstawię w cudzym słowiu mądrość, lub jak kto woli szczerość jednego z moich kolegów. Zaskoczył mnie mile.. :) Otóż

"głupiutkie wyrywają bo kusza atrakcyjnością która to traci sens po tygodniu czy dwóch... później facet szuka kolejnej takiej i znów i znów... zanim zmądrzeje to jedna z niemądrych zajdzie w ciąże, a on zostanie z Kobieta która będzie go pociągała wizualnie ,a na starość będzie sie męczył i ja zdradzi... zamiast cieszyć sie z Mądrej Kobietki z która da sie porozmawiać i polemizować na wiele tematów"
Więc drogie kobiety nie mamy się co martwić , są jeszcze na tym świecie mężczyźni posiadający sprawny organ odpowiadający za integrację i koordynację funkcji życiowych oraz myślenie :)
Ale wracając do Asiura. Do jej niewątpliwych zalet należy również prostolinijność. Dość jasno precyzuje swoje uczucia i nie certoli się gdy coś ją wkur( wyedytowano)a. To bardzo ułatwia kontakt z Asiurem. Dzięki temu nasze kłótnie trwają zazwyczaj krótko. Poza tym jest piękną sympatyczną , zabawą kobietą o przecudnie dobranej dawce złośliwosci ironii poczucia humoru i cynizmu. I świetnie potrafi z tego korzystać. I jest czarownicą- Jak Boga kocham ( jaki kurde Bóg???) No to tyle jeśli chodzi o zalety. Tzn nie ze ich już nie ma bo ma ich mnóstwo.

Asiur jest marudny. Szczególnie gdy matka natura daje się we znaki. I gdy nałoży się na to sesja to w ogóle paranoja.. Ale gdy już ta najgorsza połowa miesiąca minie to wszystko jest w porzo:)
No i brak Ci Asiku zdecydowania.. i masz strasznie duzo niepotrzebnych kompleksów... ale to już mówiłam na początku.

sobota, 9 lutego 2008

Miś


"Proszę Państwa oto Miś, Miś jest bardzo grzeczny dziś, chętnie Państwu łapę poda, nie chce podać? a to szkoda"
To jedna rzecz, która mi się z Niedźwiedziem kojarzy, drugą są Bieszczady zeszłoroczne i 72-godzinna głupawka, trzecią Misiek rozumiejący i patrzący na problemy z innej perspektywy, czwartą- parówki;)
Słowem trzy kilo poczucia humoru, kilo powagi, dwa kilo zrozumienia, dwie garści zwariowania, przyprawione aromatem pizzy;) i podane w bardzo miłej misiowatej powłoczce.
Jedno z lepszych haseł w wykonaniu Misiaka to:
M: Mogłabym zostać prezydentem
Ja: Dlaczego?
M: Bo mam takie przyjazne nazwisko;)
Ja niesty jako prawdziwy psycholog mam problemy z okazywaniem emocji;p i nie bardzo wiem co mam o Tobie jeszcze napisać, narazie to tyle chyba będzie, jak mi się coś urodzi(w głowie;p) dodam
o!
aaaa wiem Misiak nadużywa czasem słów: "absolutnie", "o matko" i "o Boże" i to w chwilach gdy ani matka ani Bóg nie są już w stanie nic zrobić ;p

środa, 6 lutego 2008

Szczotka


W życiu bywa tak że czasem bardzo chcemy coś komuś powiedzieć a nigdy nie trafia się ku temu okazja. Więc ja postanowiłam wykorzystać to że mogę w matriks wysłać wam parę słów które nie zawsze mam odwagę powiedzieć w realu.

Szczotka- Ewcik jak zresztą widać na załączonym obrazku. Kobieta która wzbudza sympatię ludzką rozbrajającą wręcz ilością pozytywnej aury którą wokół siebie roztacza. Potrafi rozbroić człowieka jednym słowem, powalić na łopatki. Zdarzają jej się zachowania irracjonalne, często dalekie od normalności. Jak na przyszłego psychologa jest totalnym psycholem. Miłośniczka cynamonu, czekolady, psów rasy Rumpel i chomików. Szczęśliwa posiadaczka Mamy Szczotki będącej najlepszym w naszym mieście koralowym rzemieślnikiem. Podejrzewam że W obu Szczotkach jest mnóstwo podobieństw bo tak jedna jak i druga roztacza wokół siebie pozytywną aurę do której ludzie garną się kiedy tylko mogą. Szczotka nie zna się na związkach damsko męskich, ale za to świetnie zna się na gotowaniu, zarządzaniu personelem, wychowywaniu dzieci, rozwiązywaniu problemów, przytulaniu, głaskaniu, sprzątaniu i tym podobnych cechach które powinna mieć wzorowa matka żona i kochanka. Dlatego też mam nadzieję że już niedługo jakiś powalająco przystojny mężczyzna pozna się na jej zaletach i pokocha ją tak mocno ( a nawet jeszcze bardziej) jak jej przyjaciele.
Choć znamy się z Ewcią juz parę dobrych lat mam często wrażenie że nic o niej nie wiem. Zaskakuje mnie ciągle. Ale wiem za to że mogę na nią liczyć zawsze gdy tylko potrzeba mi pomocy psychologa, czekolady, utulenia wysłuchania i kopnięcia w dupsko. A już idealną jest Szczotka osobą do rozśmieszania. Powinna dostać za to co najmniej Fryderyka.
Szczotko moja ! Dziękuję że mogę Ci że towarzyszysz mi na zawiłych ścieżkach mojego żywota. I tych prostych i tych pod górkę i tych zygzakiem ( wiesz o które chodzi...) Czasem mam wrażenie ze czytasz w moich myślach. Nie wiem jak to robisz.. ale dzięki temu często trafiasz w sedno ratując mi życie. Pamiętaj o mojej dozgonnej niedźwiedziej miłości gdziekolwiek będziesz.

wtorek, 5 lutego 2008

Tak sobie myślę, że żeby mówić o tym, co jest teraz warto by zagłębić się troszkę w historię, dlatego takie archiwalne zdjęcie znalazłam. Pamiętacie kiedy było zrobione? Podpowiem- urodziny. Dokładnie impreza w Oświęcimiu u Bartka. Nie bardzo dobrej jakości jest to zdjęcie i tylko my wiemy że te trzy osoby na nim to my, ale to pewnego rodzaju dokument już historyczny ;)
Tak właściwie od kiedy się znamy? Asik i Misia znacie się dłużej niż ja Was znam, ale czy był jakiś charakterystyczny moment kiedy zaczęłyśmy się trzymać razem?
Pamiętam taki moment jeśli chodzi o przyjaźń moją i Asiura, ale gdzie szukać momentu takiego początkowego? zapoznawczego nas wszyskich razem wzietych?

poniedziałek, 4 lutego 2008


Mokre Stopy- Jesień 2007. Ewcik jak widać zarządza nami jako Ochmistrzyni ( hahaha kto tu kim zarządza:]) Są takie miejsca w których ludzie stają się rodziną bez względu na więzy krwi. Tak też jest w HOWie gdzie owo zdjęcie zostało zrobione. Jak zauważył niedawno mój brat szanowny ( tak, tak ten przystojny :)) rolę związków rodzinnych w naszym społeczeństwie przejmują coraz częściej przyjaźnie. Częstokroć mają one wydźwięk silniejszy niż kontakty pomiędzy członkami rodziny. Dlatego też pomyślałam sobie że te babska które leżą na tym zdjęciu pode mną są mi tak bliskie, że niewymownie żal byłoby mi gdyby ich w moim życiu zabrakło. Dlatego też moje drogie piękne młode (zawsze) i inteligentne kobiety dziękuję Wam za nasze wspólne czekoladowe lata. Oby trwały tak długo jak długo istnieć będzie w ludzkiej świadomości czekolada.

niedziela, 3 lutego 2008

wstępniak

raz, dwa, trzy
próba bloga
działa?
widać że nie ma wyjścia żeby nie działać, dlatego zabieramy się do działania
to pierwsze moje zdjęcie obejmuje części naszej fizjonomii- głównie twarzy;)
dla niezorientowanych to Misia, Asik, Olek(mężczyzna naszych żyć;) ) i ja- Ewcik