poniedziałek, 8 czerwca 2009

Navigare necesse est


proszę Państwa
wszem i wobec ogłaszam, że to był pierwszy rejs na którym nie rzygałam
może to dlatego że rejs był miniaturowy i bardziej rekreacyjny niż po to by coś sobie udowadniać
uroczo było
świeżo upieczeni małżonkowie mieli ćwiczenia z zakresu opieki nad niepełnoletnią szczotką
leciały teksty w stylu: mamoooooo, a kupisz mi loda/ciastko/banana/ latawca....??
tatoooo, a dlaczego ta łódeczka ma taki ładny kolorowy żagielek, a my nieee?? ja chce takiiiii!!
nie powiem czego dostawali tam ze mną;p

w drodze powrotnej zahaczyliśmy o Łódź(z tego miejsca dzięki wielkie dla Justyny i Grzesia za przechowanie Szczotki;p) potem pobujaliśmy sie audicą wujków Julka, zwiedziliśmy ich fabryczkę, by na koniec zjeść wieeeelką kolacje
w domu byłam dnia dzisiejszego ;p

zdjęć reszta wiadomo gdzie ;)

2 komentarze:

NIEdźwiedź pisze...

a najbardziej to CI zazdroszczę tej Łodzi i odwiedzin u Grzesia i Justyny. Miałaś okazję widzieć Grzesia dłuzej niz nasze standartowe 25 minut..

Unknown pisze...

Grześ obiecał że przyjedzie w przyszłym tygodniu na jakieś 3 dni
musi auto zarejestrować ;)